Psi Patrol Wymyślone Postacie Opowiadania Wiki
Advertisement


Rozdział 1


-He he nie złapiecie mnie! - zaśmiała się biegnąca Aurora do Sage'a i Viggo, którzy ją gonili.


-Właśnie, że tak! - odparli chóralnie.

-Auuu!-zawyła Aurora.

  • Zmiana sceny odznaka Aurory 

W centrum NASA, pracownicy mieli uwagę skupioną na zdjęciach wykonanych przez teleskop. Jednak były raczej one niepokojące. Jeden z nich podbiegł do młodego mężczyzny z okularami.

- Doktorze Jay! Mamy problem! Asteroida wielkości Teksasu leci prosto na Ziemię!-wysapał mężczyzna w wieku podobnym do wspomnianego doktora.

- CO?! Musimy zorganizować konferencję! I to już!!-zarządził doktor Jay.

  • Zmiana sceny znak NASA

- MAM CIĘ! - powiedział Viggo wywracając suczkę po czym przybliżył nos do noska Aurory.

- Aa-a-a a! - powiedziała Aurora po czym go odsunęła delikatnie łapą przyjaciela.

- No weź! - powiedział rozbawiony piesek i zaśmiał się.

Aurora wybiegła spod łap Vigga i dalej zaczęła się zabawa.

  • Zmiana sceny odznaka Vigga

- Ale jesteś piękna! - powiedział Gray przypatrując się jego żonie.

- Aww. A Ty też jesteś przystojny. - odpowiedziała uśmiechając się suczka rasy Husky.

- Kocham Cię! - powiedział piesek i zamerdał ogonem.

- Ja Ciebie też! - odpowiedziała Victoria po czym pocałowali się.

  • Zmiana sceny odznaka Gray'a

- He he! - zaśmiał się Viggo, dysząc po zabawie.

- Cześć! - powiedziała Snowy podchodząc do psów.

- Hej co tam? - zapytała Aurora.

- A dobrze! - odparła fioletowo-biała suczka z uśmiechem. Aurora uśmiechnęła się na te wieści.

  • Zmiana sceny odznaka Snowy

- A zatem!? - zapytał doktor lekko niecierpliwie doktor Jay.

- Ściągnęliśmy najściślejsze umysły świata! - odparł doktor Norman, czyli ten co powiadomił go wcześniej.

- I?

- Zrobimy plan ochrony świata!-dodał doktor Norman.

- Powinniśmy rozstawić żagle słoneczne, które zmieniły by lot asteroidy - zaproponował jeden z doktorów. Był to pierwszy pomysł.

- Odpada...

- Wiem, kto może nam pomóc! Wyślijcie tam helikopter!-rzekł jeden z doktorów siedzących przy stole.

  • Zmiana sceny odznaka NASA

- Ale mi się nudzi... - powiedział Volvo

- Co możemy zrobić? - zapytała Shira podnosząc brwi do góry.

- Może pogramy w Hop Hop Boogie? - zapytała pieski Brooklyn.

- Nie...graliśmy w to już dużo wcześniej! - powiedziała Amber i pokręciła głową.

Nagle dobiegł z dworu odgłos helikoptera.

- Hę? - zdziwił się Volvo.

Nagle Aurora, Sage i Viggo zahamowali.

- Co się dzieje? - zapytała Aurora rozglądając się na boki.

Na trawie przed bazą Psiego Patrolu wylądował helikopter.

- Musimy zabrać was do siedziby NASA! Jestem doktor Norman!-przedstawił się. Z bazy wcześniej wybiegł Ryder.

- Miło mi Cię poznać, ale dlaczego?-zdziwił się Ryder.

- Nie ważne teraz. Wsiadajcie do helikoptera.-polecił pieskom doktor Norman.

- Psi Patrol zbiórka koło bazy!-zarządził brunet.

- Ryder wzywa!

Marshall potknął się o wystający konar i przewrócił Maxa. W końcu wszystkie pieski znalazły się na miejscu.

- A zatem wsiadamy! - zarządził doktor Norman.

- Co się dzieje? - zapytała lekko zmieszana Colette.

- Nie wiem. - odparła Coral kręcąc głową.

- Założę się, że to coś ważnego! - powiedziała pewnym głosem Amy.

- O BOŻE!! - krzyknął nagle Clif.

- Co się stało!? - zapytała się Honey.

- Co z szczeniakami?!! - dodał Mastiff Angielski.

- WŁAŚNIE! - dodała zmartwiona Victoria.

- Są bezpieczne, znajdują się u Katie! - odparł pieskom Ryder.

- Aha.- mruknął Clif.

  • Zmiana sceny odznaka Rydera

Pieski znalazły się przed siedzibą NASA.

- Co się stało!? Czyżby kosmici atakowali? - zażartował Rubble.

- Ha ha ha!-zaśmiały się pieski.

  • Zmiana sceny odznaka Rubble'a

- Zatem to jest naz projekt. Astronauci polecicie dwoma wahadłowcami na powierzchnię asteroidy wywiercicie dziurę i rozłożycie ładunek.-tłumaczył doktor Jay.

Pieski pokiwały głowami, a Ryder uśmiechał się tajemniczo.

-WOOW! Pierwszy raz tu jestem!-mówił podekscytowany Heks, któremu ogon choćby na chwilę nie przestał się ruszać.-O matko chyba zemdleję!-dodał piesek, ale na szczęście tak się nie stało.

- Poleci z wami kapitan Sharpie.- odparł doktor Norman i wskazał na psa rasy Husky.

- Psst! Amber! Amber! - powiedziała Brooklyn szturchając bokiem siostrę.

-Co jest sis?-zapytała się szeptem Amber.

- Czy on nie jest podobny do Victorii?? - dodała Brooklyn.

- E no racja!-rzekła zdziwiona suczka i pokiwała głową.

- Dobrze to koniec na dziś! - powiedział doktor Norman. Psi Patrol został sam w Centrum Szkoleń.

- Pieski! Pierwszy raz będziemy razem w kosmosie, już wcześniej chciałem to zrobić, ale weszło to nam w drogę! Robo-Psie! Przyleć patrohadłowcem!-mówił Ryder budując napięcie.

- HĘ!? - zdziwiła się Lavia przekrzywiając głowę na bok.

Nagle przyleciał patrohadłowiec. Kształtem był jak każdy wahadłowiec, ale wielkością przewyższał nie jeden.

- WOW!-westchnęły zachwycone pieski.

- Wejdźcie do środka i załóżcie nowe stroje! - zarządził Ryder i ręką dał pieskom znak aby poszły za nim.

- JEJ!-podskoczyły zadowolone pieski.

Minęła chwila i pieski miały na sobie stroje. Siedziały na szarych siedzeniach w patrohadłowcu.

- Jak to będzie się nazywać? - zapytała zaciekawiona Astro.

- Space pups. - odparł Ryder

- SPACE PUPS! SPACE PUPS! SPACE PUPS! - skandowały pieski.

  • Zmiana sceny odznaka Ryder'a

- No pieski czas na testy psychologiczne. - powiedział Ryder

- ŻE CO!? - krzyknął Hutch słysząc wiadomość, ale później spoważniał.-No dobrze...

- Przecież jesteśmy normalni. - dodał ze śmiechem Carlie patrząc się na Rottweilera.

- Właśnie.- dodała Kasumi.

- Wiem, ale musicie! Dacie radę, jesteście takimi dobrymi pieskami. To tylko procedura.-wytłumaczył psom Ryder.

- Aha... - mruknął Victor.

Badania były szybkie i tak jak zapewnił psiaki Ryder każdy zdał je pomyślnie.


- I? - zapytał Ryder podchodząc do psychologa.

- Bez dwóch zdań przechodzą. - odparł zadowolony psycholog i poszedł dalej pełnić swoje obowiązki.

- UF! To dobrze!-westchnął z ulgą Ryder, choć był pewien odpowiedzi to jakaś niepewność była. -Doktorze Norman przechodzą!-zawołał.

- To dobrze.-ucieszył się doktor. Mają jakieś prośby?-spytał.

- Tak! To jedynym jest to, że przez następny miesiąc mogą mieć wycieczki do fabryk psich ciastek.-rzekł Ryder. Rubble i Marshall oblizali się na te słowa.


-Dobrze, da się załatwić.-pokiwał głową mężczyzna i odszedł.

  • Zmiana sceny odznaka Psiego Patrolu

Został dzień przed wylotem...

- ARI? - zawołał suczkę Sage.

- TAK? O właśnie Ciebie szukałam! - odparła zadowolona suczka.

- Wiesz... ja ja naprawdę ale to naprawdę Cię lubię... znaczy lubię w sensie...-mówił zielonooki Owczarek Niemiecki.

Oczy Aurory zaczęły się rozszerzać. Wtedy do hangaru weszła Brooklyn.

- HEJ BROOK! - krzyknęła Aurora zadowolona na widok szaro-białej suczki.

- O hejka! Stresujesz się? - zapytała Brooklyn drugą sunię.

- Nie, no co Ty! Raczej cieszę się!! - dodała biało-ruda Kundelka i zamerdała swoim ogonem.

- Aa oki.-pokiwała głową Brooklyn. Ruszyła dalej.

- No to dokończ co miałeś tam mówić! - dodała Aurora zwracając się do Sage'a. Jej jasnoniebieskie oczy miały wyczekujący wyraz.

- J-j-j-już nic... - mruknął Sage lekko kładąc uszy.

- O... - powiedziała zawiedziona Aurora i westchnęła.

- No hej Ari! - powiedział Viggo wbiegając truchtem do pomieszczenia.

- Hej! - mruknęła, ale lekko uśmiechnęła się widząc przyjaciela.

- Co się stało?? - zapytał zmartwiony piesek.

- Nic, naprawdę.-pokręciła głową suczka, sama nie wiedząc czego jest taka smutna. Dodatkowo nie chciała martwić jej dobrego przyjaciela.

- Oki, wiesz bo ja...-zaczął Viggo, ale urwał.

- Pójdę pogadać z Snowy. O weszłam Ci w słowo! Wybacz... - dodała i na chwilę smutno zwiesiła rudy pysio.

- Spoko. - rzucił Viggo i puścił oko. Oboje wyszli.

Sage stulił uszy i zaskomlał. Został prawie sam w pomieszczeniu. Siedział w lekko przygarbionej pozycji.

- ALE JESTEM GŁUPI! MOGŁEM WYKORZYSTAĆ OKAZJĘ! GŁUPI STRES! - pomyślał sfrustrowany Sage.

- No jak tam!? - rzucił oschle Sage patrząc się na Viggo.

- Dobrze! - warknął mimo wcześniejszego radosnego nastroju Viggo. -Wyluzuj, uśmiechnij się! Przecież wiem, że ją kochasz! - powiedział.

-HĘ!?

- Oboje wiemy dobrze, że któryś z nas zostanie jej chłopakiem! - dodał Viggo, ale w głosie miał spokój. -Mam nadzieje...

- DOBRZE O TYM WIEM! - rzucił przez zęby Sage.

-Zatem...-zaczął Viggo, a w oczach miał iskrę przyjacielskości.

- VIGGO!! SAGE! - krzyknęła Amber wchodząc do hangaru.

- Ee tak?

- Chodźcie pogadajmy! - dodała sunia.

- E OK! - odparli Sage i Viggo.

  • Zmiana sceny odznaka Sage'a

- Hej skarbie! - powiedziała Kasumi podchodząc do Wilka.

- O hej! - odparł Victor.

- Gotowy na jutrzejsze wyzwanie?? - zapytała jasna Labradorka.

- Mnie się pytasz? Czy gotowy oczywiście, ze gotowy skarbie!! - odparł dumnie wyprężając pierś Victor.

- W pewnym sensie spodziewałam się tej odpowiedzi! - odparła z lekkim śmiechem Kasumi.

- Kocham Cię! - powiedział Victor czulszym głosem.

- Ja Ciebie też! - odparła niebieskooka suczka, po czym się pocałowali.

  • Zmiana sceny odznaka Kasumi

- E S-S-Skipper?? - zapytał Zuma.

- Co się stało? - odparła suczka.

- Stresujesz się??? - zapytał piesek rady Labrador Retriever.

- I to jest to pytanie??? - zapytał rozbawiona Skipper.

- Tak jakby...- odparł rumieniąc się Zuma.

- To o co chodzi? - zapytała czule suczka.

- Trochę się stresuje... - odparł Zuma.

- To nic złego, mimo to jesteś odważny, silny, dobry, miły! - wymieniała Skipper.

- Dzięki! - odparł Zuma i uśmiechnął się.

- Nie ma za co. - odparła suczka rasy Borzoj, po czym go polizała po policzku.

  • Zmiana sceny odznaka Zumy

- Widzę, że się cieszysz Tracker!! - powiedziała podekscytowana Coral.

- Si! Miałbym się nie cieszyć? - odparł zadowolony piesek.

- Racja. I nie boisz się ciemności?? - zapytała suczka z nadzieją w jej głosie oraz dwukolorowych oczach.

- Pewnie, że nie!! Dla Ciebie to mógłbym nawet polecieć w najczarniejsze miejsce w wszechświecie! - odparł psiak rasy Chihuahua.

- Naprawdę?! Chociaż nie chciałabym Cię stracić. - odparła suczka po czym polizała po pysiu swojego partnera.-Wiesz, że Cię kocham? - zapytała Coral.

- SI! Yo también te quiero! - powiedział Tracker, po czym się pocałowali.

- Och Tracker!! - odparła rozmarzona suczka i położyła jej ogon na jego plecach.

  • Zmiana sceny odznaka Coral

- Hej Viggo co si stało!? - zapytała Astro.

- Nie nic naprawdę... - odparł po czym westchnął.

- Naprawdę?? - zapytał Astro marszcząc czoło.

- Naprawdę.- szepnął piesek.

- Widzę, że coś nie jest ok! - odparła sunia rasy Owczarek Australijski.

- Po prostu źle się czuję... - mruknął Kundelek.

- Może przysłać Youki?? - zapytała swojego kumpla zatroskana sunia.

- Nie, przejdzie mi. - odparł pewniejszym głosem.

- Ok! No to papatki! - odparła suczka po czym odeszła.

Do hangaru weszła Sunset spokojnym krokiem. Przystanęła gdy zobaczyła jej brata.

- Hej Viggo! - odparła Sunset i podbiegła do niego.

- Hej... - mruknął psiak.

- Co jest!? - zapytała zmartwiona suczka, mające niebieskie oczy.

- Mi nic...I tak nikt nic nie zrozumie!-burknął piesek podnosząc wargi do góry. Odsłonił na chwilę jego białe zęby.

- Przepraszam ja nie chciałam Ciebie zirytować... po prostu martwię się o Ciebie. Jesteś moim bratem.- szepnęła smutna suczka.

- O...Sorki. Trochę mnie po niosło... - odparł zawstydzony Viggo patrząc się nadal na jego ciemno-białe "skarpety" na łapach.


- Przecież nie mam Ci tego za złe. Każdy się irytuje. Znam Cię jak mało kto! I wiem, że chodzi o Aurorę. - odparła rezolutnie Sunset.

- SKĄD WIEDZIAŁAŚ?!!! - krzyknął przerażony Viggo i na chwilę podskoczył do góry.

- Po pierwsze jestem twoją siostrą. -zaczęła Sunset zamykając jej oczy.-A po drugie sama byłam i jestem zakochana. Wiem co to miłość.-dopowiedziała Kundelka.

- No właśnie, Tobie Malcolm powiedział co czuje i odwzajemniał uczucie. U Amy to samo! Clif także jej powiedział co czuje. A Eco? Też zakochany. Przecież widać jego uczucia do Hope... - i tu zwiesił na chwilę głos.


Aurora weszła i usłyszała rozmowę. Schowała się za za wielką rurą.


-Ona tego nie odwzajemnia. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Wiem, że ktoś inny jest w jej sercu...-mówił Viggo z lekką irytacją w głosie. Wymieszana była z smutkiem.

Aurora zrobiła się smutna słysząc żal w głosie przyjaciela.

- Wiem, że kiedyś nadejdzie ten dzień, kiedy będzie ktoś kto będzie odwzajemniał Twoje uczucie.- odparła Sunset po czym poszła.

- Albo i nie... -szepnął smutno piesek.

- Hej Viggo.-przywitała się suczka podchodząc bliżej do niego.

- ARI! - powiedział piesek i zamerdał ogonem. Jednak gdy najpierw ją zobaczył zdębiał na chwilę.

-Zobaczyłeś ducha za mną czy co?- zaśmiała się biało-ruda sunia będąca Kundelkiem.

- E? Nie. Ha ha! Ale przyznaję, udał Ci się żart. - odparł Viggo, któremu diametralnie zmienił się humor na lepsze.

- Będę mogła koło Ciebie siedzieć w patrohadłowcu? - zapytała suczka.-Będę siedziała obok Ciebie i Sage'a, mam nadzieję, że to w porządku.

-Chcesz siedzieć obok mnie?! - odparł szczęśliwy po czym dodał spokojniej.-Pewnie.-psiak poczuł jak wypełnia go radość. -Ale super! Ari chce siedzieć także koło mnie. Wiem, to takie głupie, ale cieszę się.-pomyślał Viggo.

- Świetnie astronauto! - odparła Aurora rumieniąc się po czym polizała po policzku Vigga.

- S-s-s-spoko!! - odparł rozanielony Viggo.

- Heh...pójdę pogadać z Brianą. - powiedziała suczka po czym dopowiedziała.-Po powrocie do domu pomogę jej w przygotowaniu pewnej sukienki.-Pa pa! - odparła po czym puściła oko do Vigga.

- Pa!! - odparł Viggo.

Początek piosenki: Aerosmith I Don't Wanna Miss a Thing

  • Zmiana sceny odznaka Aurory

- Trochę się stresuję i martwię... - powiedziała Victoria wzdychając ciężko. Siedziała w wejściu do drugiego hangaru. Na nią i jej męża padało światło zachodzącego słońca.

- Nie martw się damy radę! I czym się martwisz? Jestem przy Tobie wszystko będzie OK!! - odparł psiak rasy Gerberian Shepsky pewnym siebie głosem.

- Wiem...tylko...zastanawia mnie ten Sharp... - odparła suczka po chwili. Spojrzenie utkwiła w asfalcie.

-A czego? - zapytał piesek.


-Sama nie wiem...przypomina mi kogoś, ale raz nie wiem kogo, a dwa skąd mogłabym go pamiętać. Nie ważne...-mówiła suczka, a na koniec pokręciła głową. -Kocham Cię Gray! - odparła Victoria

- Ja Ciebie też!!-odpowiedział żonie Gray. Następnie pocałował się z nią.

Refren piosenki: Aerosmith I Don't Wanna Miss a Thing

  • Zmiana sceny odznaka Gray'a

Blisko wejścia na płytę lotniska, oraz do hangaru Savannah oraz Kaito oglądali zachód Słońca.

- Ale piękny!! - szepnęła suczka opierając głowę na ramieniu psa.

- Owszem, masz racje. - odparł piesek po czym dodał.- Ale uważam, że Ty jesteś piękniejsza!!

- Aww! Kaito! - odparła suczka z uśmiechem.

- Kocham Cię Savvy! - powiedział Kaito i dotknął czołem, czoła suni.

- Ja Ciebie też! - szepnęła Savannah rumieniąc się.

Następnie pocałowali się. I oglądali zachodzące słońce.

  • Zmiana sceny odznaka Kaito

- Naprawdę? Ale śmieszna historia - zapytała zdziwiona Aurora idąc przez kolejny hangar. Następnie wybuchła szczerym śmiechem.

- Tak.-odparł Sage. Owczarek Niemiecki włączył się do śmiechu wraz z suczką.

- Ruf ruf schowaj działka wodne!! - powiedział Marshall, spacerujący obok nich.


- Złap mnie Ari!-zawołał bardzo radośnie Sage i prawą przednią łapką dotknął nosa suczki.

- OK!

- PIESKI NIEE! - krzyknął Marshall stojąc w miejscu.

Nagle Sage i Aurora poślizgnęli się. Oba psy wpadły na siebie. Sage upadł na Aurorę.

- UPS! - powiedział Marshall krzywiąc na chwilę pyszczek we współczuciu dla dwójki piesków, która się poślizgnęła.

- Następnym razem musimy poprosić Chase'a o pachołki. - odparła poważnie Nika, która przystanęła obok brata.

- Masz rację siostro.-przyznał Marshall siostrze rację z pełną powagą w głosie.-Ej nic wam nie jest?-zapytał Dalmatyńczyk.

- Uf... Hę?- powiedział Sage po czym razem z Aurorą oblali się rumieńcem.

- Oki! No no co my tu mamy!! - powiedział Marshall śmiejąc się na koniec.

Koniec muzyki i odgłos zacinania się płyty

- EE! Sorki! - odparły dwa zawstydzone pieski wstając szybko na asfaltowe podłoże.

Nika popatrzyła się na niego z rozkazem w oczach: Daj im spokój!

- Racja. - szepnął Marshall.

- Nic złego Wam się nie stało? Mój kochany braciszek czasami ma głowę w chmurach. - odparła ze śmiechem Nika.

- Nie mi nie. ARI JESTEŚ CAŁA? - odparł Sage, następnie zapytał zatroskanym głosem suczkę, na którą wpadł.

- Mi nic tylko trochę mnie łapa boli.-rzekła Aurora.

- Marshall leć po Youki! - krzyknął przerażony Sage.-Przepraszam Ari.. To moja wina...- szepnął smutny psiak.

- To nie Twoja wina. - odparła wesoło sunia i noskiem dotknęła jego boku, aby go pocieszyć.

- Ale przeze mnie łapa cię boli.- dodał zdołowany Sage. Uszy położył po swojej głowie.

- Pewnie to zwykły siniak. Zaraz Youki to sprawdzi.- odparła Aurora i wzruszyła ramionami.

- Ok.- dodał bardziej przekonany psiak w zgniło-zielonej obroży.

- Jestem! -zawołała Youki ostro hamując.

-Marshall sprawdzisz łapę.-poleciła Dalmatyńczykowi Lisiczka.

- Tak jest! Ruf ruf rentgen! - powiedział Marshall, który chwilę wcześniej pobiegł przebrać się w strój medyka. -Łapa Aurory jest cała i zdrowa. - odparł z zadowoleniem.

- JEST! ARI JEST CAŁA! AUUU. - krzyknął Sage, na sam koniec uniósł pyszczek do góry i zawył. Potem zaczął skakać.

Marshall z Youki popatrzyli się na niego z wyrazem na pysku odpowiadającym zdaniu: On ją kocha. Natomiast Aurora się zarumieniła.

- E...He he...wybaczcie... - odparł speszony Sage i odwrócił pysk, aby ukryć rumieniec.

- Ruf ruf maść!-szczeknęła Youki. Z jej plecaka na chwytaku wyskoczyła tubka z maścią. -Jutro powinno być ok! - dodała

- Dzięki! - odpowiedziała wdzięcznym tonem Aurora.-Ale Cię lubię Sage! - powiedziała po czym położyła głowę na jego ramieniu. Piesek jeszcze bardziej się zarumienił, ale pozwolił jej tak zostać.

  • Zmiana sceny odznaka Aurory

-Hej Snowy!- przywitał się przechodzący obok Rusty.

- Cześć!! - odparła Snowy.

- Wiesz Rusty trochę się boję... - odparła pieskowi suczka.-Muszę komukolwiek to powiedzieć...stres mnie zjada.

- Nie bój się! Skoro ratujesz czasem w śnieżyce, albo w stopnie lawinowe to tym bardziej nie powinnaś się bać. - odparł piesek rasy Labrador Retriever.

- Dzięki! - odparła suczka i skinęła wdzięcznie jej głową.


- Hej Rusty! Witaj Snowy! - powiedział Eryk, który wszedł do hangaru. Pieski zamerdały na jego widok ogonami.

- Hej Eryk.-przywitał się grzecznie Rusty.

- No cześć! - odparła pogodnie Snowy.

- Gotowi do lotu? - zapytał szary piesek, który wszedł.

- Tak! - odparł dumnie Rusty.

-Ja też! - odparła Snowy kiwając głową.

- Świetnie! Miejmy nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze. - dodał lekko zamyślony psiak rasy Boeder Terrier.

- Na pewno pójdzie dobrze. - odpowiedział Rusty, zawijając ogon wokół łap.

- A ma nie pójść?! - zapytała Snowy ze strachem w głosie.

- Nie, ale nigdy nie ma nic pewnego. - powiedział Eryk pocieszając suczkę z jego drużyny.

Nagle jak z pod ziemi do pokoju wszedł Obi.

- Wszystko będzie ok! Zawsze nie ma rzeczy nie możliwych, oraz damy radę! - powiedział Obi.

- Dzięki Obi.-podziękował brązowemu psu Eryk.

- Damy radę! To wiem bo...Psi Patrol to zrobi! A wraz z nimi Obi!- powiedział po czym zaśpiewał.

- Taa...- mruknął Eryk wywracając oczy. -To ja lecę.- dodał

- Oki papatki! - powiedział Obi odwracając głowę w kierunku wybiegającego psa.

- Pa! - powiedziała Snowy. -Przydał się Twój optymizm Obi!-dodała sunia.

-Masz rację.- dodał Rusty.

  • Zmiana sceny odznaka Rusty'ego

- Och Gray jak ja Cię kocham!! - powiedziała Victoria.

- Ja Ciebie też! - odpowiedział piesek owijając ogon wokół jego łap.

- Pff! Wcale, że nie! - wtrącił się Kajtek, który stanął z tyłu.

- Wrr! Zostaw nas! Chyba, że mam Cię ugryźć w łapę!? - warknął zirytowany komentarzem psa Gray.

- Nie!? Ty mnie nie obchodzisz. Victoria mnie obchodzi! - odparł Kajtek kierując spojrzenie do na Gerberiana Shepsky to na Husky.

- WRR! WARA OD NIEJ! ALBO BĘDZIESZ MUSIAŁ SIĘ ZE MNĄ POLICZYĆ!! - krzyknął wściekły Gray wstając na równe łapy. Cierpliwość zaczęła mu się kończyć.

- Pff! Taki kundel jak ty nie będzie mi rozkazywać!! - odparł z pogardą biały piesek o dwukolorowych oczach.

- ON NIE JEST KUNDLEM!! - warknęła Victoria. Posłała Kajtkowi rozczarowane spojrzenie.

- Oj no Victoria!! Wiesz dobrze, że jesteśmy dla siebie przeznaczeni. - odparł cicho Kajtek, ale suczka to usłyszała.

- Wcale,że nie. - odparła podobnym tonem głosu suczka patrząc na jej łapy.

- Pewnego dnia zniszczę Twoje małżeństwo! - rzucił Kajtek w oczy Gray'owi. Jednak szybko w oczach pojawił się wyrzut. Nie chciał brzmieć okrutnie.

- WRR! PRZEGIĄŁEŚ! - warknął Gray po czym skoczył w stronę psa. -Nie zapomnij o tym! - powiedział Gray po czym wywrócił go.

- AUĆ!!-syknął piesek.-Przepraszam...Poniosło mnie z tym małżeństwem, ok?-rzekł Kundelek, w oczach nie znalazł się cień kłamstwa.

- WRR. Dobrze przeprosiny przyjęte.-warknął Gray.-Lepiej nie słuchaj planów Minimusa...

-Okej...okej...-rzucił obojętnie Kajtek. Następnie odszedł.


  • Zmiana sceny odznaka Gray'a

Następnego dnia.

- PSI PATROL zbiórka w patrohadłowcu!! - powiedział Ryder przez jego tablet.

- RYDER WZYWA!! - krzyknęły pieski biegnąc.

Marshallowi łapy się zaplątały i wpadł w pieski. Patrohadłowiec doczepiony był do rakiety.

-Marshall wszystko ok?-zapytała się psa zmartwiona Laika dotykając nosem jego ucha.

- Nie. No dobra już wstaje! - powiedział Marshall. Pieski zamerdały ogonami.

Pieski ubrały się w strój Space pup. Zaczęły zapinać siebie.

- Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden,zero! START!- powiedział męski głos, którzy odliczał.

Rakieta z Patrohadłowcem na jej grzbiecie ruszyła. Gdy byli w najwyższej części atmosfery odłączyli się do rakiety.

- Jesteśmy gotowi do akcji Ryder sir!-zawołał donośnie Chase.

- Pieski nie ma czasu do stracenia.-oznajmił Ryder. -Rubble, Obi! Wy wywiercicie dziurę! - polecił.

- Rubble śpieszy w kosmiczną pomoc!

- Tak! Tak! Tak! Obi w kosmosie radę na pewno da!

- Hope, Hutch, Dylan, Gray, Skipper, Victoria! - wy włożycie bombę atomową w wywierconą dziurę.

- W kosmosie jestem potrzebna!!

- Melduje się w kosmosie!

- Dylan leci na kosmiczny patrol!!

- Gray leci w kosmos!

- Skipper astronautka Ciebie nie zawiedzie!

- Jestem kosmiczną śnieżynką!!

Patrohadłowiec przyspieszył do prędkości światła. Następnie wylądował na powierzchni asteroidy, pieski wyskoczyły z niego!

- Ruf ruf dryl!!-szczeknęły pieski.

Szybko zaczęły wiercić dziurę.

- Gotowe! - powiedział dumnie Obi. Juka oglądająca to z boku jako pierwsza zawyła.

- Dalej pieski!-rzekł Ryder wyprowadzając na powierzchnię asteroidy bombę.-UF! Ta bomba jest ciężka!!-sapnął. -LANI, VALKA! Pomożecie nam?

- Lani w kosmosie pomoc niesie!

- Ar! Tej piratce asteroida nie straszna!

- Uf! Damy radę! - powiedziała Lani pomagając chłopakowi.

- Jeszcze kawałek.- dodała pchając bokiem Valka.

- Prawie.- dodał Hutch, który koordynował poczynania.

- Szybciej!! Asteroida zbliża się do Ziemi! - odparł zmartwiony Gray. Atmosfera była bardzo napięta. Emocje piesków sięgały zenitu.

- O nie! - dodała Victoria.

- Pchamy dalej! - zarządziła Skipper jako pierwsza zaczynając ponownie pchać swoim prawym barkiem.


Niestety nagle pojawiły się odłamki, które uderzyły w bombę. Psi Patrol uskoczył w bok. Gdy sytuacja się uspokoiła pieski włożyły bombę do rowu. Jednak czekała na nie przykra niespodzianka...Wrócili do Patrohadłowca.


- O nie ktoś będzie musiał ją odpalić...uszkodziło się zdalne sterowanie.-jęknął Kaiden.

-Losowanie robimy.-zarządził kapitan Sharpie.


-Ja pójdę...-rzekł Chase, jednak od razu odezwał się jego najstarszy syn.

- NIE, JA TO ZROBIĘ! Nie chcę, aby to był ktoś z nas... - zadeklarował się odważnie Gray.

- NIE! - krzyknęła Victoria;

- Tak kochanie, odprowadzę go. - odparł kapitan Sharpie, który nie odzywał się do tej pory.

- KOCHANIE?? - zapytała Kasumi.

- Tak...bo widzicie...zauważyłem to nie dawno Victoria to moja córka... - odparł kapitan Sharpie.


- Chodź Gray...-rzekła załamana suczka.

- Żegnaj Victoria...-rzekł smutno piesek.

- Żegnaj!-jęknęła suczka.

Piesek oraz ojciec jego żony znaleźli się w windzie. Po chwili byli na dole.

- Było miło Cię poznać...-rzucił szybko samiec rasy Husky.

Nagle wciągnął Gray'a do środka i wyszedł na zewnątrz.

- CO?-zdziwił się piesek.

- Pozdrów ode mnie moją córkę! A i jeszcze jedno, nie potrzebnie się zgłaszałeś...Ona zbyt mocno Ciebie kocha. Zna Ciebie dłużej...wiem, jestem jej ojcem, ale wiem, że przy Tobie jest szczęśliwa. - odparł

-Masz rację...ale nie chciałem by to była moja rodzina, lub moi przyjaciele...-powiedział piesek spuszczając oczy.-Zostałeś dziadkiem...myślę, że zasługujesz to wiedzieć.

- To świetne wieści na koniec życia. Zaopiekuj się nią!-ucieszył się Husky o takim samym kolorze oczu jak suczka.

- Dobrze!-odpowiedział pewnym tonem głosu Gray.

- Dziękuje!-podziękował ciemno-żółto-biały Husky.

Winda wjechała na górę. Pieski zdziwiły się.

- GRAY? - zapytał się niedowierzająco Michael.

- GRAY!!-zawołała zachwycona Victoria.

- Gdzie Sharpie!? - zapytał Heks swojego brata.

- On...on... Zgłosił się za mnie.- dodał Gray.

- Wiem, że to smutno chwila, ale pieski musimy lecieć. - odparł Ryder. Psi Patrol posłusznie wrócił na miejsca.

Patrohadłowiec wyruszył.

-Sharpie dzwoni do nas! - oznajmił wszystkim Ryder -Włączę ekran.-dodał.

- Victoria... kocham Cię...żałuje , że nie było mnie przy Tobie...ale wiedz, że jeszcze masz członków rodziny...ma-mówił piesek, ale na chwilę zacięło się połączenie.-Kocham Ciebie.

- Ja ciebie też kocham.-rzekła suczka ze łzami w oczach.-Już myślałam, że odnalazłam ojca...po to by zaraz go stracić...

- Wiem, to jest przykre. - dodał dorosły Husky. -Kocham Cię.-powtórzył.

- Ja Ciebie też kocham tatusiu! - powiedziała Victoria przez łzy.

Podbiegła i dotknęła na chwilę łapką dotknęła ekranu, połączenie zostało przerwane. Ojciec suczki łączy kabelki i odpala bombę atomową...

- TATO !!! - krzyknęła Victoria, jej serce zdawało się pękać.

Gray podszedł do niej i przytulił się.

-Przepraszam...nie chciałem zostawić Ciebie i naszych dzieci...-rzekł smutno piesek.

Patrohadłowiec ponownie przyspiesza do prędkości światła i zaczął przebijać się przez atmosferę ziemską. Wkrótce wylądowali bezpiecznie.

- BOHATERZY!!

- BRAWO PSI PATROLU!

- RUBBLE!-krzyknęła biała Pudelka, która została na miejscu.

-ROSA!-ucieszył się Rubble i podbiegł do suczki.

- KOCHAM CIĘ! Wybacz, że nie mogłam z Wami polecieć.- powiedział wywracając Rubble'a, który zaśmiał się.

-Ja Ciebie też. Spoko, Ryder, ja i reszta drużyny to rozumie. -dodał.

-Dobrze być na Ziemi.-rzekł Rusty.

- No.- dodał Max


- Myślę , że tworzą słodką parę! - powiedziała Thunder.

- Zgadzam się.- odparł Malcolm. Następnie do piesków podbiegli fotografowie, a Burmistrzyni trzymała nagrodę zza plecami.

KONIEC
Advertisement