Psi Patrol Wymyślone Postacie Opowiadania Wiki
Advertisement

Uwaga!

To jest collab z Chye i Toy . Prosimy o nie edytowanie go . Z góry dzięki .

Rozdział 1

Psi Patrol właśnie wrócił po akcji. Byli zmęczeni i nie za bardzo wiedzieli co zrobić ze sobą. Do tego szykował się duszny czerwiec. W bazie były powłączane wiatraki. Do tego ekipa Psiego Patrolu, była wręcz przemęczona!

-Co możemy zrobić Ryder?- spytała Dilara leżąc bezwładnie na pufie.

-Właśnie?- spytała ziejąc Patty.

-Przydałyby się nam wakacje...-oznajmił chłopak.

-Ale zawsze wyjeżdżamy koniec czerwca początek lipca.- zauważyła Shiraz.

-Owszem...- przytaknął ciszej Ryder.

-Zatem jakieś pomysły?- zapytała West, która nie dawno przyjechała.

-Szczerze...może jakiś kemping?- zasugerowała Delgado.

-Tak! Byłoby świetnie.- ucieszyła się Ashira.

-Ale gdzie...W naszym lesie grasuje Wataha Midnight.- wtrąciła się Skye.

-Kto powiedział, że musimy tu?- zapytał Diego.

-Hmmm..Jakaś puszcza może.- dodała Sarah.

-LAS KALEDOŃSKI!!- wrzasnęła Lir i skoczyła na równe łapy.

Pieski aż podskoczyły, lecz pomysł suczki nie był zły.

-Możemy jechać Patrolowcem.- zasugerował brunet.- Pakujcie się pieski, wyruszamy w drogę.- oznajmił Ryder.

-AUUU!- zawyły szczęśliwe pieski.

  • Zmiana sceny znaczek łapy.

Pieski spakowały się i czekały na Patrolowiec. Podekscytowanie sięgało zenitu. Maluchom ogony chodziły we wszystkie strony. W końcu nadjechał Patrolowiec, Ryder skinął głową na Chase’a by tamten zablokował drzwi. Gdy tak się stało. Piesek wrócił do chłopaka. Psi Patrol oraz przyjaciele załadowali bagaże i wskoczyli do wozu. Ruszyli! Minęło trochę czasu, jazda była męcząca i dłuuuga. Gdyż trwała ona, prawie 2 tygodnie! W końcu dostali się na miejsce! Pieski wyskoczyły i odetchnęły jakże świeżym, przyjemnym powietrzem. Dookoła panowała cisza. Pieski merdały ogonami, Ryder siedział w progu objęty kolanami i się uśmiechnął. Chwilę później doszła do niego Katie, która pomagała się pieskom rozpakowywać. Ryder wskazał na Nicki, Rocky'ego, Eco, Hope by złożyli namioty. Pieski pokiwały głowami. Annie odwróciła się i spytała chłopaka:

-Ryder...Tu nie straszy?- spytała cicho.

-Taaak! Straszy! O północy przychodzą zombie i porywają panienki!- odparła Tetradi z przekorą.

-AA!- pisnęła Annie.

-Nie drzyj się tak.- odparła Slend i odeszła.

Pieski zaczęły rozkładać namioty i przygotowywać się do zabawy.

-Pomożesz mi w rozkładaniu?-zapytała Nora

-Pewnie!-powiedział Axe

-Emmmm.... Mi też byś mógł pomóc he he....-powiedział Marshall który zaplatał się w śpiworze.

Pieski wybuchnęły śmiechem

  • Zmiana sceny odznaka Marshalla Wieczór się zbliżał, Ryder za pomocą Marshalla, Laiki, Sage'a i Niki rozpalili ognisko. Niektórym było chłodno, zatem poszli po śpiwory, słychać w oddali było huczenie sów, granie świerszczy. Do tego Ryder poszedł do swego namiotu i...wyjął pianki oraz kiełbaski!

-Victor! Kaiden! Maximus! Znajdźcie patyki.- poprosił brunet.

-Tak jest Ryder!- odparli.

-Ryder...Ale to puszcza...nie powinno się jej naruszać.- zaczęła zmartwiona Hope.

Eco popatrzył się na nią i pokiwał głową.

-Wiem...Ale Kiltt załatwiła nam pozwolenie, ciężko było lecz się udało.- dodał chłopak.

-Dzięki Kiltt!- podziękowali.

Kiltt schyliła główkę w podziękowaniu. Nieopodal było parę ogromnych starych leżących konarów, użyli je by siedzieć, a później by zabezpieczyć obozowisko. Z krzaków wyszli Victor, Kaiden no i Maximus z całą masą patyków.

-Świetna robota pieski.- pochwalił Ryder.

-Dzięki !-odparły pieski.

Thunder właśnie rozstawiała namiot.

-Siema kotuś! Pomóc Ci?-zapytał ze słodkimi oczkami Smav i przy okazji przytulił ukochaną

-Cześć ..... No mógłbyś.-powiedziała i zepchnęła go delikatnie . Zadowolony psiak zaczął w podskokach .

-Serio?-zapytała ze śmiechem Zuzia.

-Głupek,ale to mój głupek-powiedziała

  • Zmiana sceny odznaka łapki

Beeck,Ally,Rambo,Mira i Shiny rozkładali namioty

-Ej.... Przypomina to namiot co nie ?-zapytał Rambo . I wskazał na... nie wiadomo co.

-Oczywiście !-powiedziała Ally przytuliła się do niego

-Puszczę pawia !-powiedziała Beeck

-Przytulasy są fajne!-powiedział Jackie . On i Beeck się zarumienili.

-UUU!- zaczęła Junio.

-A Ty i Fuergo to co?-spytał się szczeniaczek.

-Eeeeee...-zaczęła Junio wywracając wzrok.-My? Ha ha ha! Bardzo zabawne Jackie! Bardzo!- odpowiedziała suczka, ostatnie słowo powiedziała z sarkazmem,.

-Ej! Będą pianki!- oblizała się Ally.

-UUuu..- odparły szczeniaki.

-Ja będę przy ognisku pierwszy!- krzyknął głośno Hopper.

-Nah ah!- zaprzeczyła Spring.

Jednak prowadzenie obięła Junio i wygrała wyścig. Usiadła obok rodziców, po czym nadziała piankę.

-Ach..Mówiłam.- zaśmiała się najpierw unosząc oczy do góry.

-*Yawn* - ziewnął Rambo i opadł na łapkę Viki.

-Ardo! Zagrasz na gitarze?- podskoczyła Tomira i zamerdała ogonkiem.

-Eee...nie jestem dobry...-zaczął Ardo.

-Proszę kochanie!- dodała błagalnym tonem.

-Ok.- uśmiechnął się. Poszedł do swojego namiotu i wrócił z gitarą. I zaczął grać.

  • Zmiana sceny znaczek Arda.

-To była wspaniała noc. A to dopiero początek.- zaczął Ryder po czym położył rękę na ledwo przytomnej Katie.

-Mamy już iść do namiotów Ryder sir?- spytał Chase.

-Jak chcecie, my już pójdziemy. -dodał chłopak.

Raptem Chase wyprostował się poczuł coś na sobie! Lecz gdy chwilę powęszył i położył wzrok w prawy dolny róg ujrzał Everest, która zasnęła na jego ramieniu. Piesek od razu się zarumienił.

-Emm...Everest?- zaczął Snowstorm lekko podirytowany.

Husky podskoczyła i wstała, ziewnęła przeciągle i odpowiedziała.

-Ok wybacz brat. Chodź skarbie. - odparła na początku Everest ze skruchą. Potem zwróciła się do Chase'a i dotknęła ogonem jego podbródka. Oczarowany piesek poszedł za nią. Weszli do namiotu, który był w dwóch kolorach turkusowym i granatowym. Na każdej połówce widniał znaczek pieska.

-Ach...musimy kiedyś poszukać jakiegoś strumyka.- zaczęła marzycielsko Victoria i oparła się na Gray'u.

-Zgodzę się.- uśmiechnął się piesek.

-Mamo...możemy iść spać?- spytali ziewając Scott, Scotty i Mufin.

-Oczywiście, idźcie pierwsi.- zaczęła Victoria i czule pyskiem dotknęła szczeniąt by ruszyły.

-Nic bym nie zamienił z tego co mam.- rozmarzył się Gray.

-Ja też.- zaczęła suczka rasy Husky. Wstała i musnęła Gray'a ogonem. Odwróciła się idąc przez ramię i spytała.- Idziesz skarbie?- spytała i zachichotała. Po tych słowach pobiegł za nią.

Każdy namiot par miał dwa kolory i odznaki lub znaczki na nich.

-Ble...-wzdrygnęła się Domingo.

-Nie przejmuj się.- próbowała pocieszyć Luka.-Idziesz spać? Robię sie powoli zmęczona.- zaznaczyła i jak na potwierdzenie otworzyła pyszczek by ziewnąć.

-Ok.- uśmiechnęła się Luka.

  • Zmiana sceny odznaka Luki.

Prawie każdy już poszedł spać. Ognisko nadal się paliło. Przy nim siedziały Patty i Dilara.

-Jutro chcę by dzień był fajniejszy, ale mam przeczucie, że coś się złego stanie.- westchnęła ciężko pod koniec Patty, jakby bała się tej złej rzeczy mającej nastąpić.

-Oby nie...-dodała Dilara.

Nagle Łajka Jakucka poderwała się i zastrzygła uszami a na twarzy pojawiło się zadowolenie.

-Wiem! Co powiesz by zrobić Killen'owi i Zorro żart?- zapytała ze śmiechem i zamachała ogonem.

-Pewnie! -dodała Dilara. - I Roger'owi.

-Idziemy spać? Jutro przed nami wielki dzień.- zapytała z uśmiechem Patty.

-Oki.- pokiwała żwawo łebkiem Dilara i poszły.

  • Zmiana sceny odznaka Patty.

'Psiaki smacznie spały. Jednak jeden z nich... wyszedł, a raczej wyszła z namiotu. ''''''Była to Slend nie chciało jej się spać. Na dworze oprócz światła gwiazd nie było innego. W namiocie Cayo przewracał się nie mógł spać. Wyszedł. Zdziwił się bardzo jak zauważył siedzącą Slend.

-Nie śpisz?- spytał, przy czym obejrzał się przez ramię i sprawdził czy nikogo nie zbudził.

-Nie.- odpowiedziała sunia.-Ty także z tego co widzę. - dodała.

-No, ba! Za gorąco jest!- odpowiedział Wilczak Czechosłowacki i odetchnął z ulgą gdy powiał wiatr.- A Ty czego nie mogłaś?- zapytał i przybliżył się do niej.

-Ja...po prostu nie byłam zmęczona, a leżenie i przewracanie się z boku na bok nie jest takie super, prawda?- spytała.

-No nie jest. - dodał.

Sunia spojrzał się w gwiazdy a potem ciemny las. Cayo owinął ją ogonem. Suczka zarumieniła się.

-Slend...-zaczął Cayo.

Suczka przekrzywiła łebek czekając na odpowiedź.

-Ja...-ciągnął Cayo a każde słowo bardziej oblewało go potem wbił łapy w ziemię. Sunia zmartwiła się zachowaniem.

-Cię ko- - zaczął ale urwał. -Bardzo lubię...cieszę się, że mogę Ci pomagać.- dodał, lecz sunia miała wrażenie, że nie do końca oto mu chodzi.

-Hmm...masz pomysł czym z Tomisą moglibyśmy postraszyć panienki?- spytała.

-Może Jeff?- zaproponował psiak.

Kundelka pokiwała głową z uznaniem.

-I takie pytanie?- spytał Cayo.

-Tak?- zapytała suczka.

-Czy masz kogoś w Psim Patrolu na oku?- zapytał a jego głos ciut zabrzmiał uwodzicielsko.

Najpierw Slend chwilę milczała, a pyszczek jej był bez wyrazu. Potem jakby trochę przeleciał gniew, jednak chwilę pomyślała i odparła spokojnie:

-Możliwe...a co?- spytała i podeszła blisko pieska prawie dotykając jego pyska jej.

-Nic, nic...-odparł i trochę poczuł się goręcej w swoim futrze niż w namiocie.

-Oj Cayo...-odparła z politowaniem i dała mu przyjacielskiego kuksańca, po czym miał wrażenie, że przez chwilę położyła głowę na jego klatce piersiowej. Oblał go rumieniec a serce waliło. -Cayo! A Tobie co?- zdziwiła się, w jej głosie oprócz zdziwienia przeplatała się nutka śmiechu.

-Mi...nic...tak po prostu...he...he.- odpowiedział kończąc niezręcznym śmiechem.

-*Yawn* Idę spać. A Ty?- zapytała kierując się w stronę namiotu.

-Ja też.- odpowiedział i ruszył za nią.

Oba pieski wślizgnęły się do swoich namiotów.

  • Zmiana sceny odznaka Cayo.

Słońce zaczęło wstawać nad lasem. Psiaki ziewając wstawały jedno po drugim. Zuzia wstała jako pierwsza i przygotowała pyszne śniadanie.

-Cudowne jest skarbie! - pochwalił wylizywając miskę Axe.

-Dzięki.- odpowiedziała liżąc go suczka.

-Jakieś plany?- zapytał jedząc Chase.

-Może...zrobimy jakąś grę?- zasugerowała West.

-Ok! A jaką?- zapytał kończąc posiłek Owczarek Niemiecki.

-Może...podchody!- odezwała się Alays.

-Super pomysł!- powiedziały pieski.

-Dobra ja przygotuję polecenia! - zgłosiła się Delilah.

-Idę z Tobą!- zgłosił się Ares i pobiegł za nią.

  • Zmiana sceny odznaka Delili.

Reszta piesków czekała przy obozowisku, aż nie dostali sygnału od Ryder'a. I pobiegły.

Rozdział 2

Po strzałkach zobaczyły drogę do pierwszej kartki. W kilku skokach Tetradi skoczyła i znalazła pierwszą.

-Weźcie koszyki i zbierzcie igły i grzyby, a wśród nich kolejna podpowiedź jest.- skończyła czytać.

-Ok...a gdzie one są?- zdziwiła się Find.

-Chyba tam! - wskazał ogonem Eco.

Każdy z nich wziął. Niektórzy brali dwójkami, trójkami na nawet małymi grupkami.

-Po co mamy znajdywać igły? Nie lepiej już grzyby! Igły powbijają się mi w opuszki!- jęknęła Annie.

-Naprawdę?! Ojej jaka szkoda...-zadrwiła Tetradi. - To życie a nie bajka.- syknęła.

-No przepraszam! Wielka wojownik się znalazła!- warknęła.

-Chcesz oprócz igieł poczuć me zęby na twym karku!- warknęła.

-Ej stop! - przerwał David i je rozdzielił.- Proszę choć ten raz.- dodał.

-No dobra! UGH!- syknęły obydwie.

Psiaki pobiegły i zaczęły szukać w poszyciu leśnym.

-Ktoś mi powie gdzie to jest!?- burknął Hutch.

-Powinno tu być.- odpowiedziała ojcu Athena.

-MAM!- ucieszył się Solo.

-Czytaj!- zamerdała ogonkiem Rossita.

-Teraz weźcie koszyki ze sobą i pójdźcie prostą drogą a znajdziecie dębową czas lasu, a co w nim kolejną wskazówkę zdobędziecie!- odczytał Solo.

Psiaki pobiegły. Sosny zaczęły rzednąć a pojawiały się dęby. W pewnym momencie Carlie znalazł kolejną wskazówkę.

-Idźcie w górę strumyka a znajdziecie pierwszy mały skarb.- odpowiedział.

-Ojej!- ucieszyła się Lavia.

Psi Patrol pobiegł wraz z przyjaciółmi jego. Zbliżyli się blisko strumyka i poszli w jego górę. Biegli po jego skałkach. East chciał być obok West, lecz się poślizgnął i mało co nie runął po kamieniach w dół, lecz za obrożę chwyciła go West.

-D-Dzięki.- uśmiechnął się rumieniąc.

-Nie ma sprawy.- odpowiedziała West.

Dalej ruszyli. Mech porastał kamyki a drzew upiększały drogę. W tym samym momencie zawołała Thunder.

-Spójrzcie! Jest pudełko! To koniec?- powiedziała na początku z entuzjazmem lecz później była trochę zdziwiona.

-Nie wiem...O jest kartka!- dodała Astro. - Wzięła ją i przeczytała. -Myślicie, że to koniec? To chyba nie wiecie, że jesteście w błędzie bo skarbu tak łatwo nie znajdziecie. Aby otworzyć skrzynię wyślijcie dwójkę piesków by ją otworzyć.

-Ja pójdę!- zgłosił się Marshall.

-Nie idziesz chyba tak beze mnie! Idę z Tobą!- dodała Laika.

Po czym Dalmatyńczyk i Aidi po krótkim liźnięciu ruszyli w głąb lasu.

-Gdzie to jest...a w ogóle co to może być?- spytał się piesek.

-Pewnie jakiś klucz.- odpowiedziała szukając Laika.

W tym samym momencie odgarniając paprocie znalazła złoty klucz!

-To nie było takie trudne.- uśmiechnęła się do siebie.- Mam!- zawołała i pobiegli.

  • Zmiana sceny odznaka Laiki.

Przybiegli.

-JEJ! Dajcie!- podskoczyła Nika i otworzyła skrzynkę w niej była kolejna wskazówka oraz maleńki prowiant.

-Jej jedzenie! - oblizał się Rubble.

-Ciekawe co tu pisze?- zapytała się Timber i wyjmując kartkę przeczytała.- Do skarbu już nie jesteście daleko, ale takie ganianie może wzbudzić mały głód na co nieco, potem pójdźcie bardziej w góry skręcie w bok a dalej zobaczycie co.

-Ok, ale najpierw zjedzmy. - zasugerował Phoenix.

Psiaki usadawiając się na mchu zjadły i ruszyły dalej. Ku ich zaskoczeniu słońce chyliło się ku zachodowi. Wspinaczka z przerwami zajęła im większość czasu.

-NO NIE! - jęknęła Annie.- Nigdy już nie wrócimy!- dodała.

Wtem Via potknęła się o kamień i zobaczyła kartkę.

-No co tak późno? Skarb nie będzie czekał, i pewnie myślicie, że wspinaliście się tu na próżno, ale jesteście w błędzie bo zaraz go znajdziecie nim noc całkowicie spowije niebo. Wskazówkę by odnaleźć skarb trzeba szukać pieczołowicie, i uważajcie szybko jej nie znajdziecie!

-Dobra, chodźmy szukamy!- zawołał Arctic.

Psiaki rozproszyły się trochę po górze. Szukały prawie wszędzie a czas mijał nie ubłaganie. Gdy się zgromadziły w miejsce zbiórki miny miały nie tęgie.

-Super! Możemy chyba tu przenocować!- syknął zirytowany Play.

-I po co jedliśmy tak szybko te kanapki?- zasmucił się trochę Rubble.

-I co teraz? Szukaliśmy już wszędzie.- zasmuciła się Nytrae.

Phoenix liźnięciem pocieszył suczkę.

-Chyba, że...-zaczęła Lir.-Nytrae zejdź z tego mchu!- poprosiła po czym zamaszyście go odsunęła i ukazała się kartka!

-NIE! OBESZLIŚMY CAŁĄ GÓRĘ WSZERZ, A GŁUPIA KARTKA BYŁA POD NASZYMI ŁAPAMI!? - zdenerwowała się Vitani.

Psiaki uważały podobnie co suczka. Esmeralda rozwinęła kartkę i przeczytała.

-I co trudno było? Ale prawie cel się zdobyło. Zatem krzyknijcie Psi Patrol górą! A skarb znajdziecie po tym nie długo.

Psiaki nie czekając chwilę krzyknęły:

-PSI PATROL GÓRĄ!

Chwilę odczekały, aż z dołu wystrzelono wielkie pudełko, a po pieski przyleciał Patrolot. Psiaki weszły do pojazdu. Słońce było już bliskie zachodu.

-Ciekawe co to jest!- ucieszyła się Mufin.

-Nie wiem.- odparła Aurora.-Ryder, za ile będziemy w obozie?- spytała.

-Za chwilkę.- odpowiedział brunet.

-Oki.- odpowiedziała sunia i przytuliła się do Sage'a.

  • Zmiana sceny odznaka Aurory.

Wylądowali. I zeskoczyli. Rozpalili ognisko i piekąc kiełbaski i pianki otworzyli skrzynię. W niej okazały się, że schowane jest multum przekąsek.

-MMM!- ucieszyły się pieski.

-Są i chipsy!- oblizała się Dilara.

-Patty! Jest czekolada! - zawołał Roger zaglądając do pudełka.

-O dzięki z info!- odparła sunia.

-Co jeszcze...-dodała Frugo i zauważyła mini lodówkę. Otworzyła nią a w niej była pizza.

-O tak!- ucieszyła się.

  • Zmiana sceny odznaka Patty.

Psiaki usiadły na konarach. A Ardo wyjął gitarę.

-Będziesz grał!- ucieszyła się Tomira i go liznęła.

Psiaki zarumienił się. I zaczął grać.

Ardo gra muzykę Vindsvept Lake of Light

Psiaki śpiewały razem z nim. Iskry z ogniska szły w powietrze. A psiaki siedziały na konarach oglądając gwiazdy. Pary wtuliły się w siebie. A przyjaciele i przyjaciółki robili ,,falę".

  • Zmiana sceny znaczek Ardo.

Ardo kończy grać. Psiaki rozeszły się do namiotów.

-Ej dziewczyny! Zagramy w pytanie czy wyzwanie?- zapytała Skye.

-O TAK!- odparła Everest.-Tylko powiedzmy naszym ukochanym, że dziś nie będzie nas.-Możemy pójść do namiotu osobnego Katie. - dodała.

-Ok. Ja lecę się jej zapytać. - powiedziała Oliana i pobiegła.

Po chwili wróciła.

-Chodźmy dziewczyny! Zgodziła się i pomogłam jej już postawić namiot.- odparła sunia.

-Ok, ja wezmę wszystkie potrzebne rzeczy.- powiedziała Viki i pobiegła.

Namiot Katie był rzeczywiście kolosalny. Zapaliły jasne lampki ledowe. Chwilę później z wielkim kartonem przyszła Viki.

-Ok, mamy butelkę by kręcić?- zapytała Velari.

-Ja mam! - odpowiedziała Hope.-Przygotowałam się wcześniej.- zaśmiała.-Mogę kręcić?- spytała.

-Pewnie.- odpowiedziała Katie.

Suczka zakręciła wypadło na Slend.

-Slend pytanie czy wyzwanie?- spytała Jack Rusell Terier.

-Wyzwanie!- odpowiedziała Slend.

-Hmm...wiem! Pójdź w krzaki i znajdź pierwszy lepszy przedmiot lub rzecz a potem to chociaż ugryź i zjedz.

-Ee...ok.- odezwała się i wyszła z namiotu.

  • Zmiana sceny odznaka Hope.

Slend wyszła z namiotu i zaczęła przeszukiwać krzaki. Nic nie było prócz liści. Wtem...

-Oj chyba Ci podziękuje Rubble.- odparła zadowolona i wzięła przedmiot.

Weszła do środka i z tyłu niezauważalnie go zauważyła.

-Co masz?- zapytała się Danger.

-A mogę podziękować Rubble' owi bo znalazłam chipsy!- odparła i zjadła jedno z nich.- Teraz ja kręcę.- powiedziała.

Butelka wypadła na Shadę.

-Shada. Pytanie czy wyzwanie?- spytała Kundelka.

-Hmm...Wyzwanie! - odpowiedziała Samojed.

-Pójdź do Tayro i powiedz mu, że Slenderman jest w lesie i przytul się do niego.- powiedziała Slend.

-Ok.- potwierdziła biała sunia i wyszła z namiotu.

-TAYRO! TAYRO! - zawołała.

Border Collie szybko wyskoczył z namiotu.

-Co co jest?- spytał przerażony.

-Chyba widziałam Slendermana...-odparła Samojed.

-Spokojnie masz mnie tutaj.- pocieszył.- Nie pozwolę by coś Ci się stało. - pocieszał.

Wtem Shada przytuliła się do niego. Psiak zarumienił się. Wcześniej suczki dały znak Amber by nagrywała.

-Ok...to ja lecę.- odparła speszona biała sunia.

-Ale?- zaczął Border Collie.

-Wybacz...grałam w butelkę...to zwykły żart.- stuliła uszy i pysk spuściła do tyłu.

-O...jest w porządku.- próbował pocieszyć piesek.-Jak będziesz czegoś potrzebowała to mów!- dodał.

-Dzięki. - uśmiechnęła się Shada i pobiegła.

Weszła do namiotu i zakręciła butelką. Wypada na Patty.

-Patty! Pytanie czy wyzwanie?- spytała Samojed.

-Dawaj wyzwanie.- zaśmiała się.

-Ok...Zatem jutro cały dzień bądź blisko Rogera.- odparła.

-E...ok...- odezwała się Łajka Jakucka i zakręciła. Wypadło na Dilarę.

-JEJ! Dobra pytanie czy wyzwanie?- spytała Patty.

-Hmmm...wyzwanie.- udawała zamyślenie Malinois.

-Dobra! Przez ten wieczór wszystko co powiesz zakończ wypowiedź mówiąc" nuggetsy z kurczaka".- odparła śmiejąc się Łajka Jakucka.

-No dobra! Nuggetsy z kurczaka! HA HA!! Sorki, ale nie mogę, nuggetsy z kurczaka.- odpowiedziała Dilara i zwinęła się ze śmiechu.

Dilara zakręciła butelką. Wypadło na Ashirę.

-Ashira! Pytanie czy wyzwanie?- spytała.

-Może pytanie? - zaproponowała Lwica.

-Ok...Co wnerwia Cię w Killen'ie, nuggetsy z kurczaka?- zapytała Malinois.

-Hmmm...-podrapała się łapą Lwica. - WIEM! Flirtowanie jego z Tobą, takie nie usilne. - odpowiedziała nie ukrywając śmiechu lwica, pokręciła butelką.

Butelka zatrzymała się losując Shiraz.

-Shiraz, pytanie czy wyzwanie?- zapytała Lwica.

-Hmm...pytanie!- odpowiedziała Canini.

-Dobra! Wskocz na konar i zawyj do księżyca.- powiedziała Ashira.

-Okey.- zamerdała suczka, wyszła. Wskoczyła na konar i stając zawyła z całych sił do księżyca, zeskakując wbiegła do namiotu. Z zewnątrz słychać był tylko jęk samczyków.

Shiraz zakręciła butelką. Wypadło na Werix.

-Werix! Moja droga Werix...pytanie czy wyzwanie?- zapytała Shiraz.

-Wyzwanie! - odezwała się Nowofundland.

-Znajdziesz w pudełku glony do suszi zatem...zjedz je! - dodała Canini.

-Oki doki.- odparła i zaglądając do pudełka wzięła je i zjadła.

-I?- spytała Zuzia.

-Mogą być. - odpowiedziała Werix i zakręciła butelką.

Butelka zatrzymała się na Lavii.

-Lavio, hmm...pytanie czy wyzwanie?- spytała czarno- biała suczka.

-Pytanie.- odezwała się Bolończyk.

-Czy wolałabyś spędzić dzień w błocie czy też na poligonie?- spytała Nowofundland.

-Ech...może poligon...- odparła z westchnieniem biała sunia, po czym pokręciła butelką.

  • Zmiana sceny.

Suczki miały wiele dobrej zabawy. Malowały sobie pazurki, stroiły się, no dobra prócz twardych suczek, choć z trudem udało się robić im kilka kreacji. Katie patrzy na zegarek i już jest po północy. Victoria leży na plecach i się śmieje.

-Dawno tak dobrze się nie bawiłam.- zachichotała.

-Powinnyśmy robić to częściej. - zasugerowała leżąc Tomira.

-Dobry pomysł! - przyznała Casandra.

-Tja...niby fajnie, ale strojenie.- rzuciła Skipper.

-Oj, dałyście radę.- próbowała pokrzepić Rozalia.

-Dobra, by nie psuć atmosfery ktoś chce popcorn?- spytała Amy.

-*Yawn* Chyba nie...jadłyśmy...chce Wam się spać? - spytała wyciągając Nytrae.

Zmęczone sunie pokiwały głowami. Katie wyłączyła lampkę.

-Dobranoc, Wam wszystkim. - odparła Colette.

-Dobranoc.- odezwały się suczki.

Poszły spać...oprócz Patty i Dilary, chciały przyszła godzina by zrobić żart Killen'owi i Zorro. Wyszły z namiotu. Z namiotu Scared Schantal znalazły parę strasznych fluorescencyjnych masek. Jednakże przed ich dwoma namiotami najpierw naprężyły linkę i wbiły dwa kołki, które ją trzymały. Zbudowały na szybko pułapkę, która miała ich pociągnąć do góry, było ciężko, gdyż znajdowali się na leśnej polanie, a na środku nie było drzew. Lecz za pomocą jeden z kłód, którą wbiły w ziemię się udało. Wtem Dilara uderzyła ogonem w patelnię a Patty biła łapami w bęben. Dwa psiaki wyszły przerażone z namiotu.

-Idziemy?- spytał się Roger.

-Nie wiem zawsze w horrorach, ktoś wychodzi a potem ginie. - odparł zestresowany Killen.

-No, dobra, ale każdy wie, że upiory nie istnieją, tak jak duchy.- odpowiedział zuchowato Roger.-Pomyśl Patty i Dilara mogą być zagrożone. - dodał.

-NO TAK!! To chodźmy!- zerwał się Malinois.

Wtem jeden z nich stanął na linkę i polecieli do góry jak z procy! I złapani byli w siatkę.

-MÓWIŁEM!! - syknął Killen.

Wtem krzaki się zatrzęsły. Wyskoczyły z nich dwa pieski w maskach, miały przy sobie sztuczną broń.

-O NIE!!! UGH! Słuchajcie jak zrobicie coś dziewczynom to po Was! Macie do-czynienia z psem od szukania bomb na lotnisku i negocjatorem! - zagroził Roger.

Wtem sunie ukazały sztuczną broń i przystawiły do siatki. I przekrzywiły głowy i tylko się patrzyły.

-Eee...okey!- zaczęli zaniepokojeni.

Usłyszeli jak spust został pociągnięty. Przed tym próbowali się mocować i wili się. Po wystrzale otworzyli oczy.

-Żyjemy?- zapytali zdziwieni.

Maski zostały ściągnięte i oczom ukazały się śmiejące Dilara i Patty.

-Mamy Was! -ryknęły śmiechem.

-Eee...- zaniemówili Killen i Roger. - Dobrze, że jesteście całe.- odparli po chwili.

-Wasze miny. - dochodziła do siebie Patty.

-Możecie nas wziąć na dół?- spytał Roger.

-Pewnie. - odpowiedziała Dilara z przerwami śmiechu po czym scyzorykiem ścięła siatkę.

-Dzięki. - odparł Killen czule i zbliżył się do suni tamta zmarszczyła czoło i odsunęła się po czym odepchnęła go łapą a tamten przeturlał się i wpadł na dochodzącego do siebie Roger'a.

Dwa pieski wstały i oszołomione potrząsnęły głowami. Ruszyli powoli do namiotów, ale pod koniec odwrócili się.

-Dobranoc dziewczyny.- odparli czule.

-Eee...dobranoc.- odpowiedziały zmieszane Dilara i Patty.

Dwa pieski wskoczyły do namiotów i szybko poszły spać. Wtem Dilara otworzyła pysk w przeciągłym ziewnięciu.

-Idziemy spać?- spytała się Patty.

-Dobry pomysł.- odpowiedziała Malinois i pobiegły w kierunku namiotu suczek.

  • Zmiana sceny odznaka Patty

W namiocie Slend miała problemy z zaśnięciem. Co chwila się przekręcała na bok i intensywnie myślała. Nieoczekiwanie do głowy wpadł jej pomysł by zrobić żart pieskom z udziałem jej najlepszej przyjaciółki. Wstała delikatnie i pyskiem trąciła Tomisę.

-Psst! Tomisa! Psst.- budziła Kundelka.

-Hm?- zapytała na pół sen suczka Wilczaka Saarloosa.

-Chodź do mnie do namiotu.- zasugerowała Slend i wyszła za nią podążyła wiernie jej przyjaciółka.

Otworzyły wejście i gdy wślizgnęły się zasunęły je. Powiesiły lampkę na gwoździu u góry.

-Zatem?- zamerdała ogonem Tomisa.

-Mam plan...na żart.- udzieliła odpowiedzi z tajemniczym uśmiechem samiczka.

-Uuuu! Jaki?- podskoczyła Tomisa.

-Otóż, któraś z nas wyskoczy z krzaków ubrudzona sztuczną krwią i powie, że została zaatakowana przez Jeffa, druga zaś przebierze się za niego i kiedy panienki dostaną szału ze strachu ja wyskoczę z tyłu. - zakończyła opowiadać.

-Mega! Jeżeli chcesz ja mogę się ubrudzić sztuczną krwią.- powiedziała merdając ogonem Tomisa i przybiła ze Slend piątkę.

-Zatem w torbie znajdziesz paczuszkę.- odezwała się Slend i obie podeszły do owej torby.

  • Zmiana sceny znaczek Tomisy.

Księżyc nadal świecił wysoko. A noc była bardzo cicha. Wtem krzaki się poruszyły i wyskoczyła z nich Tomisa, specjalnie zawyła z udawanego bólu. We wszystkich namiotach zapaliły się światła i wyskoczyły pieski. Gdy Tomira wyszła z namiotu twarz suczki oblał strach.

-TOMISA! SIOSTRZYCZKO! - krzyknęła Tomira biegnąc w stronę za nią zmartwiony Ardo.

Rozdział 3


Galeria


Advertisement