Psi Patrol Wymyślone Postacie Opowiadania Wiki
Advertisement

Początek

Już od paru godzin trwały przygotowania do wyjazdu . Tym razem padło na Dziki Zachód . Dotychczas jeszcze Psi Patrol nie był tam . Mieli zwiedzić okolicę . Wybierali się do jeden wielkiej osady . Przy okazji mieli zwiedzić kanion czterech żywiołów.

-Czy wszystko jest gotowe  ?- zapytała Alays z dołu

-Tak ! Przejrzałam z Twister i Rocky'm wszystko - mówiła Ace kończąc spawać na górze patrolotu

-Nie rozumiem czemu bierzemy patrolot skoro i tak będziemy tam jechać pociągiem - powiedział Kaiden który właśnie podszedł do dwóch suczek

-Mamy nasze damy . Zabierają bardzo dużo, nawet nie potrzebnych, rzeczy . Ciężko by było wszystko przytaszczyć do stacji- mówiła z uśmiechem Alays jednocześnie przewracając oczami

-No to już ma sens- powiedziała Twister wychodząc spod pojazdu cała ubrudzona smarem

-Cieszycie że jedziemy na Dziki Zachód ? W całkiem nam nie znane miejsce - zapytał Rusty który także podszedł do reszty

-Jasne . Może znajdziemy kogoś kto może wejść w nasze szeregi- powiedziała Ace zeskakując

-Słyszeliście o tym że Królestwo Ziemi obejmuje Dziki Zachód . Może znajdziemy tam jakiś magów żywiołów - mówiła Twister

Każdy spojrzał po sobie a potem w wczesne poranne niebo.

  • Zmiana sceny

Obraz pokazuje ogromną osadę z lotu ptaka . Mieszkały tam psy jak i ludzie . Na ulicach były konie ciągnące wozy z ludźmi . Były to takie w swoim typie taksówki . Psy jak ludzie rozmawiały ze sobą . W wielkim barze także ktoś sobie gawędził . Popijali różne napoje oraz głównie grali w karty . Temu zajęciu towarzyszyła wesoła muzyka grana na fortepianie przez pewnego pana . Przy jednym stole na uboczy siedziały dwa psy . Jeden miał bursztynowe oczy oraz czerwoną chustę . Jego sierść była brązowa i w niektórych miejscach biała . Miał na sobie kapelusz kowbojski . Tak jak jego towarzysz . Jego sierść była ruda a oczy niebieskie. Także jego szyję zdobiła chusta , była zielona i na niej widniała złota gwiazdka . Siedzieli nad mapą osady. Do ich stolika podeszła kelnerka . Piękna suczka rasy Husky , wręczyła kubki z zamówionym napojem . Jej wzrok spotkał się z wzrokiem rudego psiaka . Ten się lekko uśmiechną a suczka zarumieniła się i zachichotała cicho . Złotooki pies zareagował westchnięciem i przewrócił oczami. Po chwili suczka Husky'ego odeszła

-Przestał byś się oglądać za dziewczynami i zaczął myśleć w końcu - zażalił się pies w czerwonej chuście po czym oparł głowę na łapę

-Daj spokój Play . Mały podryw nikomu nie zaszkodzi - powiedział drugi i obejrzał się na obcy stolik gdzie podeszła ponownie tamta suczka

-Hej ! Skup się na planie osady i myśl czy coś jeszcze trzeba naprawić bądź udoskonalić - mówił ponownie Play

Po rozkazie spojrzał na mapę . Oboje szukali jakiegoś elementu do poprawy .

-A może hotel ? Trzeba będzie dobudować kilka pięter . Między innymi jutro mają przybyć turyści -powiedział rudy psiak

Play otworzył szeroko oczy

-Jak to ?! Przecież jeszcze trzeba zrobić przegląd ! Mickey ! Czy szeryf wie ?-zapytał lekko nerwowo pies

-Tak ! Sama wydała rozkaz aby odmrozić turystykę - powiedział dumnie

-Matko... Gdzie Janny ? Potrzebuję kogoś myślącego - zapytał Play po czym oparł się o tył krzesła

-Doprowadza wodę do osady . Chyba już kończy jak się nie mylę - odparł niebieskooki pies ze spokojem

-Wiesz... Ja mu chyba pomogę ...- stwierdził brązowo-biały pies i ruszył w kierunek drzwi

-Ale , jesteś magiem ognia . Jak ty chcesz pomóc z wodą ?- zapytał Mickey zwiększając ton głosu aby go usłyszał

-Co ??? Nie słyszę ! Dobra pa !- powiedział i wyszedł na zewnątrz

Mickey po wypiciu także wyszedł z baru . Skierował się do wielkiego budynku na końcu ulicy. Jak do siebie wszedł do budynku . Skierował się do schodów i wszedł nimi na najwyższe piętro. Stanął przed drzwiami z przyczepioną gwiazdą i otworzył drzwi . Do niego odwróciła się suczka na fotelu . Jej sierść miała barwy beżu, rudego i białego . Je oczy były zielone . Miała czerwoną chustkę z gwiazdką szeryfa tak jak na jej kapeluszu który miała na głowie

-Szeryf West . Wszystko jest w porządku w osadzie . Dziś ilość napadów wyniosła równe zero - oznajmił dumnie Mickey

-Dobra wiadomość . Jak widzę po tamtym ataku nie zostało już nic - powiedziała cicho i spokojnie suczka

-Tak .Nie ma już pozostałości po twoim wujku .- odparł wesoło

-Na szczęście już po wszystkim . Możemy przyjmować gości. - przyznała West siedząc za biurkiem

-Czyli mogę wygłosić wieść o tym . Tak szeryfie ?- zapytał

-Ja to zrobię . Możesz mieć wolne . A gdzie Play i Janny ?- mówiła po czym zapytała

-Janny wciąż doprowadza wodę a Play zaoferował swoją pomoc - oznajmił Mickey

-To dołącz do nich - powiedziała suczka

-Emmm.. nie wiem po co tam im magia ziemi ale dobrze .Idę szeryfie - oznajmił i zaczął otwierać drzwi

-A i jedno . Nie musisz mówić na mnie szeryf . Dla was jestem West . - powiedziała do psa

-Ouu , dobra .To na razie West - powiedział i wybiegł zamykając za sobą drzwi

West odwróciła się do okna za nią i popatrzyła się z uśmiechem za okno

Rozdział I

Dziś było tak jakby wyjątkowo gorąco . Słońce wysoko na niebie oświetlało i grzało . Psi Patrol właśnie dotarł to jednej z osad Królestwa Ziemi. Na Dziki Zachód . Pociąg powoli zatrzymywał się z charakterystycznym piskiem . Pieski zaczęły wysiadać z różnych wagonów. Każdy miał na sobie ubiór pasujący do otoczenia . Mianowicie kapelusz kowbojski i chustę . Suczki co i raz zachwycone patrzyły na piękne stroję w posiadaniu miejscowych suczek i kobiet . Same nie mogły się doczekać aż będą mogły przymierzyć owe . Slend nieco dalej wraz z Tomisą patrzyły na to .

-Nah. Mam nadzieję że gdy one będą się przestrajać inni będą mogli robić coś innego - powiedziała kundelka z czarną chustą na swojej szyi

-Oby . Zdecydowanie wolę jakieś rodeo od pokazów mody - odpowiedziała Tomisa marszcząc brwi - A może są jakieś miejscowe legendy do zweryfikowania ?-

-Czytasz mi w myślach . Lecz chodź . Mamy zbiórkę zaraz - powiedziała z pewnym uśmiechem Slend po czym zachęciła gestem łapy aby dołączyć do reszty , zatem poszły

Między czasem z pociągu wychodziły już ostatnie pieski. Chloe właśnie stawała łapami na peronie . Te jednak trochę się chwiały

-Aj, zdecydowanie za długo siedziałam - przyznała próbując się rozciągnąć aby pobudzić ciało do działania . Po chwili szybkimi susami udała się do Ryder'a którego otaczali członkowie czekając na polecenia

-Zatem . Gdy jesteśmy już wszyscy udajemy się do hotelu w którym będziemy przebywać przez najbliższy tydzień . Na Dzikim Zachodzie jest wiele ciekawych atrakcji . Wszystkiego postaramy się spróbować przez ten tydzień - mówił brunet wymieniając podekscytowane spojrzenie z pieskami

Następnie każdy opuścił peron i udał się do środka osady

  • Zmiana sceny odznaka Psiego Patrolu

Bar był ewidentnie ulubionym miejscem do rozmów szeryfa i jej najbliższych współpracowników . Sam budynek był bardzo chętnie odwiedzany . Nie raz panował tak duży przepych że padł nawet pomysł o wzniesienie drugiego baru . Gdzieś na przeciwnej stronie osady . Mimo wszystko drużyna avatara bardzo przywiązała się do tego pierwszego . Przed Barem były uprzęże dla koni i także tok z sianem aby te też coś pojadły . Budynek sam był wykonany z cegły . Było drugie piętro gdzie specjalnie wydzielono miejsce na stoliki na świeżym powietrzu . Czwórka psów akurat znajdowała się na parterze . W ich już nazywanym przez właściciela specjalnym miejscu . Był to stolik na uboczu . Występ właśnie miała jedna z najpopularniejszych śpiewaczek psich na Dzikim Zachodzie . Wtórowała jej wesoła melodia grana na fortepianie . Można było wyczuć tą przyjazną atmosferę . Jednak nie u każdego jak się wydawało

-Czemu nikt mnie tu nie słucha ?- zapytał wyraźnie już zmęczony biały pies w brązowe łaty . Jeszcze przed wypowiedzeniem tych słów westchnął ciężko i zamknął brązowe oczy

-Nie prawda Janik . Ja cię słucham -powiedział wesoło znany już nam Mickey . Po czym posłał wesoły uśmiech ku przyjacielowi .

-Nie widzę ...-odparł lekko zrezygnowany

-Przestańcie już rozmawiać o tych sprawach . Przyszliśmy w celach czysto rozrywkowych . Może zagramy w karty ?- mówiła spokojnym tonem szeryf po czym wyjęła talie kart na stolik

-Nie mam ochoty . Nie wiem jak wy ale mi brakuję jakiś akcji . Czegokolwiek - mówił znudzony Play opierając głowę na łapę a tą na stolik

-Tak trudno was czymś zabawić ...-mruknął Mickey zakładając swoje łapy na siebie i patrząc niebieskimi ślepiami po przyjaciołach -Janny myśli aby o pracy a Play o misjach -

-Po prostu nie mogę uwierzyć że po tym całym ataku wujka West jest nagła cisza .Zawsze znajdzie się jakiś łotr - mówił Play zaniepokojony chodź bardzo poważnym tonem . Żółte oczy skierowały się na stół

-Tu się zgodzę . Jednak . Każdemu należy się odpoczynek . I tak bardzo dużo zrobiliśmy w zaledwie dzień . Hotele gotowe . Atrakcje także . Nic tylko przyjmować gości -mówiła West lekko się uśmiechając . Była naprawdę dumna w współpracowników

-A z gośćmi może bandyci - zaniepokoił Janny - Wiecie , naprawdę nie chce dramatyzować lecz trzeba być zawsze czujnym

-Ehhh , niech wam będzie . Chwilę się pobawimy a potem patrole - mówiła szeryf o dziwo nadal spokojnie i z dobrym humorem

-I mi to gra ! Dwie ulubione rzeczy ! Dbanie o dobro i odpoczynek w barze - mówił głośno i wesoło rudy psiak . Niezaprzeczalnie był najbardziej energiczny na Dzikim Zachodzie . Jego natura maga ziemi robiła swoje - W dodatku ów odpoczynek z pięknymi paniami- tu spojrzał na kelnerki obsługujące innych

-Ten zawsze o tym -przewrócił oczy Janny

-Typowy Mickey -mruknął Play patrząc na psa

-Oj przestańcie już - oburzył się lekko niebieskooki -Kto by nie chciał mężnego maga ziemi i powietrza? Myślę że prędzej niż ognia czy wody - zarzucił patrząc po Play'u i Janny'm

-Dosyć już . Przeprowadźcie ten bój poprzez grę w karty - powiedziała szeryf zaniechając kolejnej kłótni . Zaczęła tasować a potem rozdawać

Gdy mieli już przystępować do gry jednak jakiś pies z impetem otworzył drzwiczki baru co zaskutkowało momentalną ciszą . Każdy skierował wzrok na ów psa . Ten szukając kogoś wzrokiem w końcu dostrzegł.

-Szeryfie !!! Napad na bank na zachodzie ! Przestępcy uciekają na peron na wschodzie !!!- krzyczał na całe gardło . Cała czwórka ożywiła się

-Mickey , Janny ! Gońcie ich i nie pozwólcie uciec ! Ja z Play'em idę na miejsce rabunku !!- rozkazała równie głośno towarzyszom

-Tak jest !-odparli chóralnie

-Wreszcie coś się dzieję- dopowiedział Play cicho

Szybko opuścili bar i udali się w miejsce gdzie im wyznaczono . Po kilku chwilach w samym budynku znów rozbrzmiała melodia i dziewczęcy śpiew

  • Zmiana sceny

Rozdział II

Advertisement